poniedziałek, 30 października 2017

Rozdział 18

Roksana i Dawid są u mnie już 2 tygodnie. Muszę przyznać, że bardzo mi pomagają. Od tygodnia mieszka tu także Perrie. Jeszcze nie urodziła, ale lekarz mówi, że to się zdarza często i jak w ciągu tygodnia nie urodzi to wywołają poród. Lekarze mówią, że to będzie dziewczynka.
***********************************************
Prawie zasypiałam, aby odpocząć po całym dniu, ale usłyszałam hałas z dołu. Wszyscy już spali więc się trochę przestraszyłam. Wzięłam pierwszą rzecz przy drzwiach. Padło na czarne szpilki. wzięłam jedną do ręki i zeszłam po cichu na dół. Nagle z korytarza wyszedł Louis.
-Louis?!
-Jess?!
-Co ty tu robisz?-spytałam-Myślałam, że ktoś się włamał
-I chciałaś go powalić szpilką? Serio?-zaczął się śmiać.
-Zamknij się. Dlaczego tu jesteś? Gdzie reszta?-spytałam.
-Idę spać. Jestem zmęczony. Pogadamy jutro. Dobranoc-i zniknął.
Potrząsnęłam głową, aby odgonić myśli i zamknęłam drzwi wejściowe. Poszłam  do pokoju i gdy otworzyłam  drzwi omal nie dostałam zawału. Przede mną stał Niall.
-Witaj kochanie-powiedział i podszedł do mnie.
Momentalnie rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam płakać.
-Tak bardzo tęskniłam-powiedziałam mocniej się do niego przytulając.
-Ćśśś...Nie płacz kochanie-otarł moje łzy i mnie pocałował.
Szybko oddałam pocałunek. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie. Niall mnie podniósł i położył na łóżku. Chciał ściągnąć ze mnie koszulkę, ale przeszkodził mu płacz dziecka. Szybko zepchnęłam go z siebie i posyłając mu uśmiech poszłam do naszego synka. Nakarmiłam go, przebrałam mu pampersa i chciałam go uspać, ale Niall zrobił to za mnie. Mogłabym patrzeć godzinami na to jak usypia Tylera śpiewając mu kołysankę.
******
Wróciliśmy do pokoju i Niall zaczął mnie całować.
-Teraz dokończymy to co zaczęliśmy-powiedział i ściągnął ze mnie koszulkę.
*******************
Rano wstaliśmy, bo Tyler płakał. Zrobiłam to co zawsze i dałam go Niallowi, a sama poszłam się ubrać. Zdecydowałam się na jeansowe rurki, szarą koszulkę, szarą bluzę i czarne trampki. Włosy związałam w wysokiego kucyka.
Zeszłam do salonu i zobaczyłam jak wszyscy siedzą jak na skazanie
Zeszłam do salonu i zobaczyłam jak wszyscy siedzą jak na skazanie. 
-Co jest?-spytałam.
-Nie ma prądu-powiedział Liam.
-Dlaczego?-spytałam.
-Spójrz za okno-wyjrzałam przez okno i się przestraszyłam. 
Wszędzie leżały połamane drzewa, śmieci i inne takie rzeczy. Był huragan i to dosłownie.
-Ja pierdole-powiedziałam.
**********************************************
Zbliża się wieczór, a pogoda wcale się nie zmieniła, a nawet się pogarsza. Policja jeździ i ostrzega ludzi, że nie można wychodzić z domów, bo jest to śmiertelnie niebezpieczne.
Perrie od rana ma skurcze, ale mówi, że to przepowiadające.
Nudzi nam się cholernie. Graliśmy już w karty, monopoly i wiele innych gier i już nam się skończyły pomysły.
-Pezz czy ty się posikałaś?-spytał Zayn patrząc na plamę na jej spodniach.
-Co? O mój Boże! Wody mi odeszły! Ja rodzę!-krzyczała.
-Dziecko drogie nie mogłaś wybrać sobie innego dnia na przyjście na świat?-spytał Zayn.
-Co my zrobimy? Przecież nie możemy wyjść z domu-zaczęła panikować Perrie.
-Zadzwoń do swojej położnej, która miała odbierać poród-powiedziałam.
-Nie odbiera-powiedziała prawie płacząc.
Nagle dostała takiego skurczu, że zgięła się w pół.
Zadzwoniliśmy po karetkę.
***************************
Czekamy na tą karetkę już 2 godziny a po niej ani śladu. Perrie już płakała z bólu.
-Nie mamy czasu już czekać, ona zaraz zejdzie-powiedziałam-Harry i Louis weźcie Tylera i dźcie z nim do jego pokoju, Roksana i Dawid wy idźcie ich pilnować, Liam przynieś mi ręczniki, Zayn ty trzymaj ją za rękę, Niall ty czekaj na karetkę. 
Ściągnęłam Perrie spodnie razem z majtkami i podłożyłam pod nią ręcznik.
-Okej rozłóż nogi szeroko. Jak poczujesz skurcz to przyj bardzo mocno-powiedziałam.
Po 10 minutach i kilku skurczach widać było główkę. Zayn, gdy to zobaczył to zemdlał, Liam także.
-Niall-krzyknęłam.
Chłopak po chwili pojawił się przede mną. 
-Złap Perrie za rękę, bo te debile zemdlały-powiedziałam.
Po chwili nastąpił kolejny skurcz
-Pezz przyj mocno! Już prawie wyszła główka! Dasz radę!
***
Po następnych 15 minutach dziecko wyszło całe. Płakało, a to dobry znak.
-To chłopiec-powiedziałam i owinęłam go w ręcznik podając Perrie.
-Zrobiłam to. Naprawdę to zrobiłam-powiedziała.
Była zmęczona, ale i szczęśliwa.
****************************
Zayn gdy tylko się ocknął to musiał się pochwalić fanom.
zayn:
Miała być dziewczynka więc nie byliśmy przygotowani
Miała być dziewczynka więc nie byliśmy przygotowani. Dlatego poznajcie naszego syna w różowych śpioszkach. Jake Malik powitał nas dzisiaj o godzinie 20:27. Jestem z ciebie dumny kochanie @perrieedwards


Rozdział 17

#godzina 22:30#
Obudził mnie płacz Tylera. Momentalnie wystrzeliłam z łóżka jak z procy i poszłam do mojego maluszka. Wzięłam go na ręce i przytuliłam.
-Hej kochanie. Już jestem przy tobie. Pewnie jesteś głodny. Masz-wyciągnęłam pierś i zaczęłam karmić mojego synka. 
Cały czas mu się przyglądałam. Był strasznie podobny do Nialla. Miał jego oczy, nos, usta, po prostu wszystko. 
Kiedy mały usnął to położyłam go do łóżeczka i sama poszłam pogrążyć się we śnie. 
#godzina 3:00#
Tyler znowu zaczął płakać więc wstałam do niego. Przytuliłam go do siebie, ale nie przestał płakać. Był cały rozpalony. Zmierzyłam mu gorączkę 39,5. Dałam mu czopka i zaczęłam z nim chodzić po pokoju. Dałam mu pierś, żeby się nie odwodnił. Po jakiejś godzinie płakania usnął ze zmęczenia. Wzięłam go do siebie do pokoju i położyłam na łóżku, aby w nocy był bliżej mnie. Położyłam się obok niego i zasnęłam.
************************************
Rano obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek 6:20. Kogo niesie o tej godzinie? 
Wstałam z łóżka i założyłam na siebie szlafrok. Otworzyłam drzwi i zaniemówiłam. Przed moimi drzwiami stali Dawid i Roksana. 
-Co tu robicie?-zdziwiłam się.
-Ciebie też miło widzieć-zażartował Dawid.
-Sorki. Po prostu się zdziwiłam. Wchodźcie-zaprosiłam ich do środka-Więc co tu robicie?
-Jesteśmy tu, aby ci pomóc, bo doszły nas słuchy, że pewien debil zostawił cię z małym dzieckiem samą-powiedziała Roksana.
-Ale jak to? Nie możecie przeze mnie zawalać swojego życia-zaczęłam panikować.
-Nie dramatyzuj. Ja mam teraz przerwę przed kolejną trasą, a Roksana skończyła szkołę, na razie nie wydaje płyty więc nie ma co robić. Jesteśmy tu z własnej woli-powiedział Dawid.
-Jesteście kochani. Chcecie coś do pi...-przerwał mi płacz mojego synka-Za chwilę wracam. Rozgośćcie się.
Poszłam do mojego synka. Wzięłam go na ręce i zaczęłam karmić. Na szczęście nie miał już gorączki. Gdy go nakarmiłam to przebrałam mu pampersa, w którym zostawił mi niespodziankę. Wzięłam go na ręce i wraz z nim poszłam do moich gości. 
-Chcecie coś do picia?-spytałam.
-Ja poproszę herbatę
-Ja też
-Ok. Kto zechce mi pomóc i potrzyma Tylera?-uśmiechnęłam się.
-Ja mogę-powiedział Dawid.
Podałam mu małego i sama poszłam do kuchni zrobić herbatę moim gościom. W czasie, gdy woda się gotowała zrobiłam sobie kanapki, które zjadłam bardzo szybko. Na talerz wyciągnęłam ciastka. Z gotową herbatą i talerzykiem ciastek wróciłam do moich gości. 
Wzięłam mojego synka od przyjaciela i zaczęłam go przytulać.
-Opowiadajcie, co tam u was-powiedziałam.
-U nas nic ciekawego się nie dzieje, no może oprócz tego-powiedziała Roksana i pokazała mi pierścionek na serdecznym palcu.
-O mój Boże! Tak bardzo się cieszę! Gratuluję wam kochani. Myśleliście już kiedy się pobierzecie?-spytałam podekscytowana.
-Jeszcze o tym nie myśleliśmy, ale obiecujemy, że będziesz pierwszą osobą, która dowie się o dacie naszego ślubu-powiedział Dawid-Mogę małego?
-Jasne-powiedziałam i podałam mu małego.
Sama wzięłam telefon i weszłam na instagrama. Dodałam zdjęcie, które zrobiliśmy razem z Niallem.
just_jess:
Najlepszy czas w życiu
Najlepszy czas w życiu. Kocham was @niallhoran <3
Już po chwili posypały się komentarze. Jedne negatywne inne pozytywne, ale nie zwracałam na nie uwagi. Od kiedy Niall przed trasą powiedział o nas swoim fanom, to nie musimy się ukrywać. 
Przeglądałam instagram i nagle natrafiłam na zdjęcie, które przykuło moją uwagę.
perrieedwards:
Jeszcze tydzień <3  @zayn
Jeszcze tydzień <3  @zayn
Dlaczego dopiero teraz dowiedziałam się, że nasz Zayn będzie miał dziecko?

niedziela, 27 sierpnia 2017

Rozdział 16

#2 miesiące później#
Mały Tyler ma już 3 miesiące. Teraz to jego trudny czas. Pierwsze ząbki chcą mu wychodzić przez co swędzą go dziąsła i gorączkuje. Płacze prawie cały czas przez co ani on, ani ja nie śpimy. Powiem szczerze, że trudno bez żadnej pomocy sobie radzić. Niall jest w trasie więc niewiele może. Oczywiście nie mam mu tego za złe. Przecież to jego praca. Po prostu jest ciężko.
Tyler nareszcie usnął. Po trzy godzinnym płaczu padł ze zmęczenia. Ja sama miałam ochotę położyć się spać niestety przeszkodził mi w tym telefon.
*Rozmowa telefoniczna*
~Hej Jess
~Hej Niall
~Stało się coś? Jesteś jakaś smutna
~Nie smutna, tylko zmęczona
~Tyler daje popalić?
~I to jak. Prawie w ogóle nie śpi. Ja tak samo. Gorączkuje, marudzi, płacze. Ząbki mu wychodzą, jeszcze ich nie widać, ale lekarka powiedziała, że to dlatego jest taki. Przepisała mi czopki na gorączkę, ale poza tym nic nie można zrobić, trzeba przeczekać.
~Przepraszam
~Za co?
~Za to, że nie ma mnie przy was kiedy najbardziej mnie potrzebujecie. Znowu zawaliłem.
~Niall to nie twoja wina. Masz taką pracę i tego nie zmienisz. Damy radę. Jeszcze 2 miesiące i będziemy przy was. Wszyscy razem.
~Kocham Cię Jess. I Tylera też. Jesteście moim całym światem. Nawet nie masz pojęcia jak za wami tęsknię.
~My też za tobą tęsknimy Nialler.
~Dobra. Muszę iść na próbę. Postaram się zadzwonić jutro.
~Ok. Kocham cię.
~Kocham cię.
*Koniec rozmowy*
Po zakończeniu rozmowy z moim narzeczonym poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zmęczenie szybko dało o sobie znać i po chwili usnęłam.
Obudził mnie płacz Tylera. Spojrzałam na zegarek i nie mogłam uwierzyć, że spałam, aż 4 godziny. To rekord.
Szybko podniosłam się z łóżka i poszłam do mojego synka. Wzięłam go na ręce dzięki czemu przestał płakać. Przebrałam mu brudną pieluszkę i nakarmiłam. Razem z nim poszłam do kuchni. Wykorzystując moje zdolności manualne jedną ręką zrobiłam sobie płatki z zimnym mlekiem. Musiałam coś zjeść, aby w moich piersiach wytworzył się pokarm dla mojego maluszka. Tyler cały czas obserwował moje poczynania.
Zabrałam miskę i poszłam do salonu. Mojego synka położyłam na kanapie obok siebie. Miejsce to było wyłożone dookoła poduszkami, aby mały nie spadł. Dałam mu jeszcze gumowego gryzaka i co chwilę na niego spoglądając zaczęłam jeść wcześniej przygotowany posiłek. Oglądałam także telewizję. Teraz właśnie odbywać się będzie wywiad na żywo z chłopcami. Obejrzałam go do połowy, bo musiałam przebrać i nakarmić małego. Zdecydowałam, że pójdę na zakupy. Korzystając z tego, że mały nie płacze włożyła go do łóżeczka i przebrałam się w czyste ubrania. Ubrałam ciemne rurki, czarną bluzę z białym napisem, czarne air maxy i czarną torebkę.
Włosy związałam w wysokiego kucyka, a jedyny makijaż jaki nałożyłam to podkład, korektor i tusz. 
Ubrałam też małego i włożyłam go do wózka. Zamykając za nami drzwi poszłam w kierunku centrum handlowego. Chodziłam po różnych sklepach, kupiłam sobie kilka bluzek i 2 pary spodni, a Tylerowi kupiłam kilka nowych zabawek, i troszkę ciuszków, bo szybko rośnie i dużo jest już za małych na niego. Później nakarmiłąm małego w przebieralni w jednym ze sklepów. 
Wracając do domu zaszliśmy jeszcze do marketu, aby kupić trochę produktów spożywczych. Idąc jedną z alejek minęłam dwie starsze panie. Odeszłam kilka kroków, a za sobą usłyszałam jak jedna mówi do drugiej:
-Patrz no Lucia taka młoda, a już dziecko ma. Pewnie nawet nie wie z kim. Co ta młodzież ma teraz w głowach? A ludzie się dziwią, że coraz więcej patologii.
-Helene wystarczy na nią spojrzeć. Jakie ma włosy. Pewnie zadaje się z jakimiś bandziorami. I zamiast dziecka pilnować to pije i ćpa. 
Nie powiem. Zrobiło mi się przykro, ale nie mogłam im tego podarować. Przybrałam kamienną twarz i podeszłam do nich.
-Jakim prawem Panie mnie oceniają skoro mnie Panie nie znają? Może jestem młoda i to prawda, że nie byłam gotowa, ale teraz jest inaczej. Kocham mojego synka najbardziej na świecie i nikt mi nie może zarzucić, że o niego nie dbam. Mogę się założyć, że moje dziecko ma u mnie lepiej niż u niejednej "gotowej i dojrzałej" matki po trzydziestce. To, że jestem młoda nie znaczy, że nie mogę być odpowiedzialna. A co ma do tego mój kolor włosów? To, że się wyróżnia? Może tak mi się podoba? To nie znaczy od razu, że zadaję się z kryminalistami. I dla waszego spokoju wam powiem, że wiem z kim mam mojego synka, bo wychowujemy go wraz z moim narzeczonym. A teraz gdyby mi Panie wybaczyły, muszę dokończyć zakupy. Na przyszłość nie radzę wtykać nosa w nie swoje sprawy- powiedziałam i odeszłam robić dalsze zakupy.
Przyjemnie było utrzeć nosa tym starym rzegotkom. Szczególnie kiedy widziałam ich zdziwione miny. Bezcenne.
Dokończyłam zakupy i wróciłam do domu. Małego wzięłam w wózku do domu i postawiłam w kuchni, aby móc spokojnie rozpakować zakupy podczas, gdy on spał. Moje ubrania zaniosłam do pokoju, a małego wstawiłam do prania, aby nie było na nich żadnych zanieczyszczeń, które mogłyby zaszkodzić mojemu maleństwu. Pampersy i chusteczki nawilżane zaniosłam do jego pokoju. 
Gdy skończyłam rozpakowywanie zrobiłam obiad. Nic wymyślnego. Ziemniaki, jajko sadzone i do tego maślanka. Miałam ochotę na mizerię z ogórków, ale nie mogłam ich jeść, bo są ciężkostrawne i zaszkodziłyby małemu. Teraz w okresie karmienia piersią muszę bardzo uważać na to co jem, bo wszystko co ja zjem idzie w pokarm mojego synka.
Gdy zjadłam to umyłam za sobą talerz i w tym momencie usłyszałam płacz małego. Wyciągnęłam go z wózka i poszłam z nim do jego pokoiku. Położyłam go na przewijaku i zaczęłam przebierać mu pampersa. Nie zdążyłam założyć mu czystej pieluszki i mnie osikał. Nie zwracając na to większej uwagi założyłam mu czystą pieluszkę . To nie był pierwszy raz i z pewnością nie ostatni. Z powrotem go ubrałam. Ściągnęłam swoją bluzę i przystawiłam go do piersi, aby mógł zjeść. 
Później troszkę do niego rozmawiałam przez co się śmiał, a następnie go wykąpałam i uspałam. Włożyłąm go do łóżeczka i korzystając z okazji, że śpi poszłam sama wziąć szybki prysznic. 
Zmęczona dzisiejszym dniem położyłam się do łóżka i zasnęłam.

środa, 23 listopada 2016

Rozdział 15

 -Jessica, układałem tą mowę bardzo długo, ale z tych nerwów wszystko zapomniałem więc powiem, że jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła. Dałaś mi siebie i najlepszego syna na świecie. Chcę się z tobą śmiać i płakać, chcę się z tobą kłócić i chcę przeżywać z tobą najwspanialsze chwile na świecie więc czy ty Jessico Parker sprawisz bym był najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie? - spytał otwierając małe pudełeczko.  
-Niall.....Nie....Nie mogę w to uwierzyć! Taaak! Tak Niall wyjdę za ciebie!-pocałowałam go mocno, a wszyscy zaczęli klaskać.
Xxxxxxxxxxxx
Później zostałam przewieziona na salę, w której spędziłam kolejne 3 dni. Niall przesiadywał u mnie praktycznie cały czas, tak samo jak reszta. Głównie zajmowali się Tylerem. Nosili go, kołysali, gadali do niego i po prostu zachwycali. 
Dzisiaj wreszcie mogę opuścić szpital. Nie to, żeby tutaj źle mnie traktowali. Było dobrze. Kate cały czas do mnie przychodziła, Samantha w wolnym czasie też do mnie zaglądała. Po prostu nie lubię szpitali. Nikt chyba nie lubi.
-Gotowa?-spytał Niall.
-Po prostu zabierz nas już stąd-zaśmiałam się.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
-Niespodzianka!-spojrzałam na osoby znajdujące się w naszym salonie. Dawid i Roksana, Mama i tata, oraz moja siostra.
-Skąd...Ale jak?-spytałam w szoku.
-Niall nas zawiadomił-powiedziała Camilla.
-Jezuuu tak strasznie za wami tęskniłam!-powiedziałam i przytuliłam wszystkich.
-Gdyby nie Niall to pewnie byś nawet nas nie poinformowała, że urodziłaś-zaśmiał się Dawid.
******************************************
#tydzień później#
Wczoraj wszyscy wyjechali z powrotem do Polski. Przez cały tydzień zajmowali się Tylerem i wzdychali do niego. Ja i Niall jakoś dawaliśmy radę z opieką nad nim. Przyznam szczerze, że było trudno. Mały cały czas płakał. Na szczęście jest godzinka lub dwie w ciągu dnia kiedy śpi. W nocy nie ma nawet mowy o spaniu. Teraz dziennie wypijam jakieś 5 mocnych kaw. 
Wszyscy są wykończeni. 
-Jess, Tay znowu płacze-powiedział Zayn.
-Już idę - szybko poszłam do mojego synka.
Wyciągnęłam go z łóżeczka i zaczęłam go karmić piersią. Kiedy pojadł pochodziłam z nim, aż mu się odbiło. Trzymając go na rękach zaczęłam mu śpiewać
  Królu mój, ty śpij, ty śpij a ja,
Królu mój, nie będę, dzisiaj spał.
Kiedyś tam, będziesz miał dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam…
Ale dziś jest mały jak okruszek,
Który los rzucił nam.

Skarbie mój, ty śpij, ty śpij a ja,
Skarbie mój, do snu Ci będę grał.
Kiedyś tam, będziesz spodnie miał na szelkach,
Kiedyś tam, kiedyś tam…
Ale dziś jesteś mały jak muszelka,
Którą los zesłał nam.  
Maluszek zasnął.
#miesiąc później#
Tyler jest grzeczny. Prawie cały czas śpi. Pierwsze 3 tygodnie były ciężkie, ale to zbliżyło mnie i Nialla do siebie. 
Z Niallem układa mi się cudownie. Jest taki czuły i kochany. Ideał chłopaka. Fani nie wiedzą, że jesteśmy razem. Może to i lepiej. Przynajmniej prawie nikt mnie nie hejtuje. 
Za 2 tygodnie rozpoczyna się trasa koncertowa chłopaków. Będzie ona trwała 11 miesięcy. Umówiliśmy się, że przez pierwsze 4 miesiące zostanę w domu, a później do nich dołącze. Myślę, że zabieranie miesięcznego dziecka w trase koncertową to nie jest dobry pomysł. Gdy ja do nich dołącze Tyler będzie miał 5 miesięcy i będzie trochę łatwiej. Wiem, że będę tęsknić za Niallem i resztą, ale zdrowie Tylera jest dla mnie najważniejsze. W końcu to tylko 4 miesiące. Damy radę. 

piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział 14

Po godzinnym chodzeniu i śmianiu się odeszły mi wody. Selena poszła poszukać Samanthe, a Niall i Zayn pomogli mi się położyć na łóżku.
-Pójdę po coś do picia - powiedział mulat po czym wyszedł z sali.
-Jess wiem, że mnie nienawidzisz, ale powiedziałem tak, bo wiem, że te hieny nie daliby nam żyć. Nie chcę Was stracić. Kocham Was - powiedział chłopak patrząc mi w oczy.
-Gdybym miała teraz więcej siły to bym cię uderzyła, ale zamiast tego zrobię to - powiedziałam po czym przyciągnęłam chłopaka do pocałunku.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę przygotować pacjentke do porodu - powiedziała Samantha.
W tym momencie dostałam bardzo mocnego skurczu.
-Jessica musisz oddychać równo i spokojnie - poleciła mi - Niech pan pomoże swojej dziewczynie. Wdech i wydech. Dobrze.
#pół godziny później#
-Mamy już wystarczające rozwarcie - powiedziała moja lekarka - Od teraz przy każdym skurczu musisz przeć z całej siły i przestawać wraz ze skurczem.
Pielęgniarka podłączyła mnie do sprzętu, który wskazywał bicie mojego serca, a druga założyła mi wenflon na rękę. Dostałam jeszcze jakieś dziwne urządzenie na palec.
Niall cały czas trzymał mnie za rękę. Widziałam jak się krzywił kiedy miałam skurcz i ściskałam mu rękę.
Dostałam skurczu więc tak jak poleciła mi lekarka zaczęłam przeć z całej siły. Czułam jakby rozrywało mi wnętrzności. Ból był tak duży, że z oczu leciały mi łzy.
-Dobrze jeszcze chwilka przyj mocno - powiedziała Sam - Okej skurcz się skończył możesz chwilkę odpocząć, ale cały czas oddychaj tak jak ci poleciłam.
Po chwili dostałam kolejnego skurczu. Zaczęłam przeć powtórnie. Tym razem bolało jeszcze bardziej.
Parę skurczów później dostałam kolejnego więc znowu zaczęłam przeć.
-Główka już wyszła przyj dalej!
-Nie mogę już! - krzyknęłam przez łzy.
-Jesteś silna postaraj się przeć mocniej niż kiedykolwiek! - krzyknęła do mnie lekarka.
-AAAAA!!! - wydarłam się, ale parłam z całych swoich sił.
-Dobrze, a teraz ostatni raz dasz radę!
Zaczęłam przeć, a po chwili usłyszałam płacz małego dziecka.
-Zrobiłam to - uśmiechnęłam się.
-Zrobiłaś to - powiedziała.
Po chwili pielęgniarka podała mi nasze dziecko.
-To chłopczyk - powiedziała uśmiechnięta.
-Mam syna - szepnął Niall.
Blondyn wybiegł z sali zostawiając drzwi otwarte przez co wszystko widziałam.
-Mam syna! - krzyknął na cały szpital.
Ludzie zaczęli bić brawa, a nasi przyjaciele przytulali go gratulując. Po chwili wrócił do sali wraz z naszymi przyjaciółmi. 
-Boże jaki on jest cudny! - wszyscy się zachwycali.
-Jak chcecie, aby wasz syn się nazywał? - spytała pielęgniarka zapisując coś w papierach.
-Chcemy, aby to był Tyler Zayn Horan - powiedziałam patrząc na Nialla.
-Naprawdę? - spytał Zayn.
-Naprawdę - powiedzieliśmy równo z moim chłopakiem.
-Mogę? - spytał Niall wyciągając ręce w kierunku naszego syna.
-Jasne to też twój syn - powiedziałam podając mu maleństwo.
-Mogłaby Pani zrobić nam zdjęcie? - spytała Perrie Kate.
-Oczywiście - powiedziała Kate odbierając od niej aparat.
Wszyscy ustawili się wokoło mojego łóżka, a Niall oddał mi małego. Zdjęcie zostało zrobione. 
Odłożyłam małego do specjalnego wózka. W tej chwili Niall uklękł przy moim łóżku i wyciągnął małe czerwone pudełeczko.
-Jessica, układałem tą mowę bardzo długo, ale z tych nerwów wszystko zapomniałem więc powiem, że jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła. Dałaś mi siebie i najlepszego syna na świecie. Chcę się z tobą śmiać i płakać, chcę się z tobą kłócić i chcę przeżywać z tobą najwspanialsze chwile na świecie więc czy ty Jessico Parker sprawisz bym był najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie? - spytał otwierając małe pudełeczko.

czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 13

#3 tygodnie później#
Od dnia wywiadu nie odzywam się do Nialla. W dzień udaję silną, ale kiedy tylko zostaję sama w nocy płaczę jak małe dziecko. Myślałam nawet o powrocie do Polski, ale wiem, że byłoby jeszcze gorzej. Na szczęście dziewczyny jak i reszta chłopców pomagają mi w każdej sytuacji. Najbardziej zbliżyłam się z Zaynem. To z nim spędzam najwięcej czasu. Jest jedną z niewielu osób, które nie proszą mnie o to, abym wybaczyła Niallowi. Za chwilę mam iść na wizytę do ginekologa. Zeszłam do salonu i zobaczyłam tam Nialla w towarzystwie Seleny. Chłopak widząc mnie momentalnie wstał z kanapy.
-Nie przeszkadzajcie sobie, szukam Zayna-powiedziałam wypranym z uczuć głosem.
-A po co ci on?-spytał blondyn.
-Nie twoja sprawa-syknęłam.
-Nosisz w sobie moje dziecko więc teoretycznie to wszystko co robisz to moja sprawa-uśmiechnął się.
-Zayn!-krzyknęłam, a po chwili obok mnie stanął mulat.
-Gdzie jedziecie?-spytał Niall widząc, że Zayn ma w rękach kluczyki od auta.
-Do ginekologa-powiedział Zayn.
-Nie sądzisz, że to ja powinienem z nią jechać?
-Nigdzie z tobą nie jadę!-krzyknęłam zirytowana.
-Przestań zachowywać się jak dziecko-blondyn wywrócił oczami.
-Ja się zachowuję jak dziecko?! Przypomnieć ci kto AAAAAAAA!!!-nagle zwinęłam się z bólu.
-Jess?! Jessica?! Co ci jest?!-spanikował Niall.
-Rodzę!-krzyknęłam i po raz kolejny zwinęłam się z bólu.
-Pamiętaj kochanie nie idź w stronę światła!-krzyknął chociaż stałam obok niego.
-Ja nie umieram debilu tylko rodzę!-zirytowałam się-I nie kochaniuj mi tutaj!
-Jessica masz przygotowaną torbę do szpitala?-spytała się mnie siedząca dotąd cicho Selena.
-Tak jest w szafie w moim pokoju-odpowiedziałam.
-Zayn idź po torbę i zanieść ją do auta, a ty Niall pomóż swojej dziewczynie do niego wejść-zarządziła.
Niall podtrzymywał mnie, ale w połowie drogi do samochodu znowu złapał mnie skurcz więc zgięłam się. Chłopak wziął mnie na ręce w stylu panny młodej po czym szybko zaniósł mnie do czarnego Range Rovera i posadził mnie na środkowy siedzeniu na tyłach. Sam usiadł obok mnie, a po drugiej mojej stronie usiadła Selena. Nie lubię jej, ale wiem, że nie ma się co z nią teraz kłócić. Po chwili Zayn wrzucił moją torbę do bagażnika i usiadł za kierownicą. W drodze do szpitala Niall trzymał mnie za jedną rękę, a Selena za drugą co było całkiem miłe. W drodze do szpitala miałam pięć skurczów. Zawsze wtedy ściskałam mocno ich ręce. Bolał mnie brzuch, cała dolna partia pleców i czułam jakby rozrywało mi wnętrzności. 
Podjechaliśmy pod szpital i Niall wziął mnie na ręce po czym zaczął iść szybko w stronę wejścia. Cały czas asekurowała nas Selena. Za nami szedł Zayn i niósł w rękach moją torbę, oraz gdzieś dzwonił.
Weszliśmy do szpitala, a brunetka poszła do recepcji.
-Potrzebujemy lekarza, ona rodzi-powiedziała do recepcjonistki, a po chwili obok nas pojawiła się lekarka i dwie pielęgniarki.
 Posadziły mnie na wózek po czym zaczęli mnie prowadzić w kierunku jakiejś sali.
-Jestem Samantha Gilbert i jestem twoją lekarką-powiedziała-Imię i nazwisko?
-Jessica Rose Parker-powiedziałam jęcząc z bólu.
-Data urodzenia
-8 września 1999r.-powiedział Niall za co byłam mu wdzięczna, bo ja byłam w trakcie kolejnego skurczu.
-Jest Pani nieletnia. Gdzie są rodzice lub prawni opiekunowie?
-Jej rodzice są w Polsce, ona mieszka tutaj ze mną-powiedział Niall.
-A kim pan jest dla pacjentki?
-Jestem jej chłopakiem i ojcem dziecka-powiedział blondyn.
-Bez zgody rodziców nie możemy nic zrobić.
-Zayn otwórz boczną kieszonkę w torbie. Jest tam taka czerwona teczka podaj mi ją-poleciłam.
Po chwili wyciągnęłam z niej pisemną zgodę na mój pobyt tutaj i poród, którą przed moim wyjazdem podpisali rodzice.
-To jest zgoda od moich rodziców-powiedziałam podając lekarce kartkę.
-Zazwyczaj nie przyjmujemy takich papierów, bo mogą być sfałszowane, ale ten jeden raz zrobię wyjątek-powiedziała lekarka do nas po czym zwróciła się do pielęgniarek-Zawieźcie ją do sali nr 216 i przygotujcie ją do badań.
-Oczywiście-powiedziały naraz. 
Dojechaliśmy do jakiejś sali po czym jedna z pielęgniarek podała mi koszulę nocną. A druga gdzieś wyszła.
-Wszyscy musicie stąd wyjść-zwróciła się do moich towarzyszy, a oni opuścili posłusznie sale.
-Przebierz się, ale musisz ściągnąć bieliznę-powiedziała.
-Pomoże mi Pani?-spytałam.
-Jaka Pani? Jestem niewiele od ciebie starsza! Mów mi po prostu Kate-powiedziała z uśmiechem.
-Jessica-powiedziałam mimo, że ona o tym wie.
Pomogła ściągnąć mi buty po czym pozbyłyśmy się reszty ubrań i ubrałam na siebie koszulę szpitalną.
-Okej teraz połóż się na łóżku-powiedziałam tak jak mnie prosiła. W tym momencie do sali wjechała druga pielęgniarka ciągnąc za sobą maszynę do USG i jakąś inną. Za nią szła lekarka. W tym momencie dostałam skurcz.
-Oddychaj spokojnie i równo-poleciła mi moja lekarka, a Kate i ta druga pielęgniarka zniknęły z mojego pola widzenia.
Po chwili ból minął, a lekarka usiadła na krzesełku obok mnie i zaczęła wypełniać jakieś papiery.
-Który to tydzień?-spytała.
-39-odpowiedziałam szybko.
-Odeszły ci wody?
-Nie-powiedziałam.
Zadawała mi jeszcze pytania związane z przebiegiem ciąży po czym zasunęła zasłony i podciągnęła moją koszulę i wylała na mój brzuch żel do USG. Przyłożyła to takie ustrojstwo podłączone do maszyny i zaczęła mi nim jeździć po brzuchu.
-Widzę, że maleństwu śpieszy się do nas. Wszystko jest z dzieckiem dobrze. Poród przebiegnie siłami natury. Dziecko jest dosyć małe więc powinno być bez żadnych komplikacji-Wytarła mi brzuch i spuściła koszulę na dół-Teraz musisz wstać z łóżka i chodzić po pokoju dopóki ci nie odejdą wody, jeżeli chcesz to mogę zawołać do ciebie twoich towarzyszy. Zazwyczaj jest to wzbronione, ale dla ciebie zrobię kolejny wyjątek.
-Dlaczego Pani jest taka miła?-spytałam.
-Wiem jak się czujesz. Ja swojego synka urodziłam w wieku 16 lat i rodzina się mnie wyparła. Personel szpitala non stop dawał mi do rozumu, że uważają mnie za gorszą. Kiedy zobaczyłam, że też jesteś nieletnia wiedziałam, że przechodzisz przez to samo, więc nie chciałam żebyś czuła się tak jak ja, bo wiem, że i tak jest ci ciężko.
-Ile Pani synek ma teraz lat?
-Jeremy ma teraz 8 lat i nie mów do mnie per pani po prostu Samantha. Mam 24 lata, a nie 40-zaśmiała się.-Zawołam teraz twoich towarzyszy, a i dobre jest też abyś dużo się śmiała to także przyśpieszy odejście płynu owodniowego .
Samantha wyszła, a po chwili do sali wszedł szybko Niall, a za nim Zayn i Selena. Dalej jestem wściekła na Nialla, więc kiedy chciał mnie przytulić to się odsunęłam. Widziałam zawiedzenie w jego oczach, ale do cholery on powiedział, że jestem jego przyjaciółką, a po drugie nie przyznał się do tego, że dziecko jest jego. Nie wiem czy mu to wybaczę. Skurcz. Zgięłam się i kiedy ból minął stanęłam z powrotem.
-Selena-powiedziałam, a wzrok dziewczyny padł na mnie-Dziękuję za dzisiaj i przepraszam za moje zachowanie.
-Jest okej, rozumiem cię, ale wierz mi, że pomiędzy mną, a Niallem nic nie ma oprócz przyjaźni. Mi też nie pasuje ten układ, ale nie możemy nic zrobić-powiedziała i westchnęła.
-Dlaczego stoisz, a nie leżysz?-spytał blondyn.
-Muszę chodzić tak długo, aż odejdą mi wody-powiedziałam.
-Słyszeliście, raz dwa chodzimy dopóki Jess nie odejdą wody!-krzyknął Zayn po czym razem z resztą zaczęli chodzić wokół sali. 
Zaśmiałam się cicho, ale dołączyłam do nich i zaczęliśmy chodzić.